środa, 7 grudnia 2011

!

W połowie schodów przypomina mi się, że czegoś zapomniałam.
Wracam więc do domu.
Nie siadam, nie rzucam niczego za siebie. Zapominam o prastarych przesądach. Spieszę się.

Dwadzieścia minut później zatrzymuję się o centymetr od samochodu, który usiłował wjechać w mój.

10 komentarzy:

  1. następnym razem usiądź, ok?

    OdpowiedzUsuń
  2. Delie - usiądę i bez namawiania. Przeraził mnie ten samochód (i fakt, że wychodząc po schodach przeszło mi przez myśl, żeby usiąść) - jest dziś u mnie dość ślisko, przez moment sunęłam po jezdni i zastanawiałam się czy uderzę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Usiąść trzeba i już! I pomyśleć, że kiedyś nie znałam tego przesądu...:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. E tam, nie ma co wierzyć w przesądy. Napewno świat nie zmieni swojego biegu bo nie splunęło się przez ramię ani nie usiadło na pupie. Kiedyś nie kładłam torebki na ziemi, dzisiaj kładę i nie widzę wpływu tych zjawisk na stan mojego konta ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie jestem przesądna ale jak wracam do domu bo czegoś zapomniałam, zawsze siadam na moment. Tak się jakoś nauczyłam :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Przecież nie uderzyłaś.
    Jakbyś usiadła bardziej byś się spieszyła i wtedy mogłoby być gorzej:)

    OdpowiedzUsuń
  7. dziękuję Ci, że jesteś ... wchodzę na Twojego bloga od roku i hym może to śmieszne ale nawet napisałam do Ciebie list... ale nie mam gdzie go wysłać więc wysyłam w próżnie ...

    czasem pewne sytuację, ludzie, o dziwo Blogi zmieniają Nasze życie i tak było w tym przypadku... dziękuję ... za przywracanie mi wiary w świat i że istnieje ktoś podobny do mnie

    OdpowiedzUsuń
  8. Sid - nie wiem co powiedzieć, naprawdę. Mój adres mailowy, gdzieś tu jest (katarzyna@sowinska.com.pl), adres pocztowy też nie jest wielką tajemnicą. Chętnie przeczytałam bym ten list, gdybyś miała ochotę go wysłać. Jeśli nie, dziękuję za wszystkie miłe słowa :)

    OdpowiedzUsuń
  9. eheheh zbieg okoliczności...

    OdpowiedzUsuń
  10. Przesądy to więzienie. Nie pozwólmy się w nim zamykać. Jako zbuntowana nastolatka tłukłam lusterka i nie bałam się czarnych kotów i kominiarzy...
    Dziś, dużo lat później dalej myślę że życie trzeba brać na klatę. I żyć. Shit happens anyway.
    Może umrę na raka a może nie.

    OdpowiedzUsuń